środa, września 18

Coś "strawnego" na przystawkę.

Jedni nienawidzą poniedziałków, natomiast ja początków autoryzowanych przez siebie treści piśmienniczych. A w zasadzie to kto i to darzy sympatią? Kreślenie po milion razy tego samego w przeświadczeniu, że jest "o kant kibla". Zastanawianie się co by napisać na wstępie, kiedy ten zasrany ołówek aż piszczy "ić stont i psestań mie obgryzać" (tak, chyba każdy żre końcówkę długopisu czy ołówka, gdy się dwoi i troi co napisać), patrzenie się w jeden punkt w oczekiwaniu na pomysł, który zabłyśnie nad głową jak żarówka w kreskówce... I tak dalej i tak dalej. No jakoś poszło - pierwszych pięć zdań sklejonych do kupy. Ale chyba nie będą rasowym wstępem do prowadzenia bloga. Bloga jednego z milionów. W zasadzie 112 milionów, tyle jest ich obecnie na świecie (łącznie z chińskimi). W Polsce jakichś 500 tysięcy. Ach ten Google, niezastąpiony - ileż to razy nas jeszcze pokopie po nerkach. Liczba spora, wyróżnić się ciężko. Ale chyba nie wszyscy je zakładają by zaistnieć. Niektórych motywują stali czytelnicy wśród przyjaciół i znajomych... No czasem i znajomych znajomych. ; ) Ogólnie, to nie pamiętam który raz zakładam bloga. Od zawsze brakowało mi w tym systematyczności i czasu. Może teraz będzie inaczej ; ) Z resztą idzie jesień, a ja wtedy zawsze szukam dodatkowych zajęć by nie zwariować w tej pluchowatej aurze. Daruję zatem sobie standardowy esej wprowadzająco-witający i po prostu przejdę do pisania postów i wyładowywania swojej bezczelnej weny twórczej. Chyba każdy z nas lubi zawiesić oko na czymś interesującym, co da nam odskocznię od codzienności. Czy to garderoba, wnętrza, miejsca, kulinaria... Lepiej nie będę się rozpisywać, bo gdybym miała być felietonistką w jakiejś gazecie, nakład spadł by znacząco... ;D Konkretyzując: zachęcam do odwiedzin, mam nadzieję, że będzie to strawne, sycące i interesujące ; ) 




Brak komentarzy: