piątek, września 20

French trench - niekoniecznie.

Dzień dobry! No dobrze - prawie dobry. Wszystko było by wyśmienite, gdyby nie dzisiejsza aura, która dotkliwie się ze mną przywitała na miłe rozpoczęcie dnia. Jest deszczowo, szaro i smutno. Wszystko to zasadniczo jest bez znaczenia, gdy siedzimy sobie w domku pod kocykiem, z kubkiem ciepłej herbaty i zanurzamy się w inny świat. Czy to w dobrą książkę, bądź przed telewizorem czy laptopem. Nie musimy wtedy mieć styczności z przemoczeniem na rześkiej, otwartej przestrzeni i leniuchowaty stan jest przyjemnym zobowiązaniem. Dla mnie niestety wprost przeciwnie... Rano musiałam odebrać siostrę z przystanku, a że jest niedaleko od domu, wybiegłam sobie w balerinkach, legginsach i kardiganie. Wszystko było by jak zwykle ok, gdyby nie fakt, że szkolny bus się opóźnił, a ja stałam na tym przystanku jak ciapa bez parasola i przemokłam jak kura. Fantastycznie! Jakie to nieziemskie uczucie gnić przy 13 stopniach... Ale każdy błąd przynosi owoce. Morał jest jednoznaczny: to już czas, aby wyciągnąć z szafy mojego najlepszego jesiennego przyjaciela - Trencz.
Tak, Trencz. Zwany też "Prochowcem". Niezastąpiony ciuch, który w szafie powinna mieć każda kobieta - jak i mężczyzna. Absolutna podstawa jak i bała koszula czy dobrze dobrane jeansy. Sprawdza się wspaniale, gdy nie wiesz w co się ubrać - beżowy płaszcz, biały szal, wayfarery, elegancka torba i czarne szpilki zamienią niedbalstwo w nonszalancję. Idealnie skrojony płaszcz, z jakościowej, nieprzemakalnej tkaniny będzie sprzymierzeńcem na froncie z jesienią. Przyuczony do wojennych obowiązków płaszcz, ewoluował przez lata aby dziś osiągnąć bardziej wytworny wizerunek. Dlaczego wojennych? Otóż mało kto wie, że został on stworzony jako płaszcz dla żołnierzy brytyjskich w okresie drugiej wojny światowej. Wyprodukowano go z grubo tkanej gabardyny,aby był odporny na przemakanie. Miał dwurzędowe zapięcie i paski na rękawach aby móc je ściągnąć podczas deszczu. Mylnie dlatego określa się jego pochodzenie jako francuskie, gdyż całe to wyrażenie nawiązuje do klasycznych filmów noir, w których był charakterystycznym rekwizytem. Wystarczy spojrzeć na słynnego Humphrey'a Bogart'a w Casablance, Sophię Loren w Kluczu, czy boską Audrey Hepburn i George'a Peppard'a w Śniadaniu u Tiffany'ego. Ach l'amour ! Wszędzie w tych filmach można było go znaleźć. Lecz zanim wdarł się on na ekrany francuskiego kina służył Brytyjczykom, którzy wracając z wojny do domu zabierali swoje trencze i skracali je, by można było w nich chodzić na co dzień. Stąd też Brytyjska instytucja - Dom Mody Burberry. Na pewno inwestycja na lata, lecz cena bardzo wysoka. Oczywiście zawsze można też znaleźć podobne w sieciówkach, które nie odstępują od jakości i stylu. Najważniejsze to kupować adekwatnie do kieszeni, stylu i samopoczucia. Wszystko jest dziś dostępne, trzeba jedynie dobrze szukać.
Częste skojarzenia z tym płaszczem to sztywny biurowy styl (np. komornik w Wyznaniach Zakupoholiczki), spowicie aurą tajemniczości, jak u Sherlock'a Holmes'a, lub Nowojorska gangsteriada lat 20 (z dodatkowym kapeluszem typu "fedora"). Oczywiście na rynku są masy modeli tego cuda, więc nie musi był nudny i klasyczny. Gama kolorów, metalicznych dodatków czy też awangardowych wykończeń stoi otworem. Lecz najlepszą inwestycją zawsze jest klasyka: długość do kolana, pas w talii, duży kołnierz i barwy ziemi - one nigdy nie wychodzą z mody. Zatem jeśli poza praktycznością macie ochotę na odrobinę nieprzejrzystości, trencz jest idealnym rozwiązaniem. Ja na pewno po dzisiejszych przeżyciach zamierzam go przeprosić ; )



"Jeśli masz na sobie znakomity trencz, wówczas to,
co masz pod spodem, nie jest już takie ważne."

NINA GARCIA
.


Brak komentarzy: